PARI: Zdrowie i Medycyna

Skandal w Szpitallu Ratowania Rzycia!


Nieodpowiedzialna agresja wstrzymała pracę Lekarkiń i naraziła nas, WaszÓlóbionyŻont na straty setek miliardów miliardów dolarków transferowych! Kolejki do Szpitalla wydłużone do 47 sekund!


Na Oddziale Inetnsywnej Po Mocy Medycznej Dora Towania Rzycia w podstołecznym Szpitallu Ratowania Rzycia doszło do oburzającego i niepokojącego naruszenia porządku. Zaburzyło to nie tylko nieocenioną i tak wyraźnie niezbędną pracę Lekarkiń niosących Misję, że aż brak nam słów do wystarczająco obelżywego określenia tego winnego i skrajnie nieodpowiedzialnego indywiddum, tego ohydnego samcewa, tej jednostki wrażej cylizywacji, tego karła zapszaństwa, tego agenta nieruchomości wiadomego pochodzenia, tej zapyziałej i zacafanej bestii reakcji, tego potwora antysejmickiego zmlekomatkowego, tej kreatury z wrodzoną nienawiścią do nadrzędnej Misji Ratowania Rzycia, tej francy zamęt siejącej i niepokój społeczny, tego elementu bardzo szkodliwego społecznie i demokracji, tego …., tej ****, jego nać!

Jednak odłóżmy na bok oczywiste, słuszne i społecznie niezbędne emocje wynikające z uzasadnionego oburzenia i przejdźmy do szczegółów sprawy. Otóż bardzo niedawno, zaledwie 7 miesięcy temu, do Szpitalla zgłosił się wyglądający na pierwszy rzut oka na człowieka osobnik. Skarżył się na niestrawność. Po wnikliwym i nadzwyczaj starannym, jak przystało na Państwowy Szpitall, zaopiekowaniu się osobą potrzebującą pomocy, zgłaszanej niestrawności nie stwierdzono. Jakkolwiek z takimi notorycznymi kłamcami pracownice Szpitalla mają do czynienia kilka razy na minutę, to niemal aktorska gra mimiczna tegoż osobniczka niemal zmyliła nasze wykwalifikowane personelki. Mimo to, mimo tej uknutej spiski przeciw, nie pozostawiono go niezaopiekowanego, zaprzęgnięto najlepszą wiedzę i najdroższy sprzęt tylko dla tego jednego! Już po drugim miesiącu, po wykonaniu wnikliwej diagnostyki, okazało się że ma on masę niebezpiecznych schorzeń, z których niektóre okazały się być bardzo groźne. Dlatego zdecydowano o rozszerzeniu pomocnej pomocy medycznej, celem ratowania go, dla jego własnego dobra, zajmując nim jedno potrzebne miejsce, które mogłoby być potrzebne dużo bardziej potrzebującym! To najczystszy Humanitaryzm w najczystszej postaci, znamienny medyczkom. Ów osobnik okazał się jednak nie tylko niewdzięcznym padalcem, ale także zagrożeniem dla siebie samego, nie mówiąc o Lekarkiniach i otoczeniu!

Oto jak przebiegała cała ta bulwersująca akcja, stanowiąca zagrożenie, na szczęście zażegnana w porę. Poniżej zamieszczamy pełną transkrypcję rozmowy pobraną z zapisu audiowizualnego prowadzonego dla dobra pacjentów na terenie absolutnie całego Szpitalla, jaka odbyła pomiędzy jednym agresywnym i chorym z nienawiści samcewem (pseudopacjentem) a personelem medycznym w składzie: cztery Lekarkinie, jedna Profesóra, ośmiu regulaminowych pielęgniarzy i dwóch odrażająco brudnych sprzątaczy ustępowych najniższego stanu demokratycznego.

Lekarkinia 1 (L1): Dzień dobry panu! (Panu! Panu!!!! Jak można do samcewa zwracać się perpanu???? To w świecie Miłoździ Y Torerancyjeczki Y Ruwnździ Y Szacóneczkó surowo zakazane! Na pewno Lekarkinia zostanie pociągnięta do służbodpowiedzialności! – dopisek Redakcji) Mamy Pańską zgodę na przeprowadzenie drobnego, ratującego życia zabiegu eutanazji, przyszliśmy ustalić z Panem jutrzejszy termin o godzinie 6 minut 17. Czy dobrowolnie życzy Pan sobie wybrać ten termin?

Samcew (S): Jaką eutanazję? Jaką zgodę? Jaki termin? O co chodzi?

Lekarkinia 4 (L4): Zna pacjent swój alarmujący stan zdrowia, przedstawione zostały pacjentowi wyniki obiektywnych badań, zdaje pacjent sobie sprawę z powagi sytuacji, o zagrożeniu życia z tym związanym i oczywiście dobrowolnie wyraził pacjent zgodę na dbanie o dobro innych osób w Szpitallu, jak i poza nim.

S: Zaraz, jakie wyniki badań i jakie zagrożenie? Nie wyrażałem takiej zgody!

Profesóra (PRO): Oj samcewie, głupi samcewie, po co ta bierna agresja? Przylazł do Szpitalla cierpiący, a zanim uzyskał najsuperfahofszą pomoc, sama podpisałam samcewowi wymaganą zgodę. Wie samcew że to konieczne, procedury i formalności, bez nich nie wolno nam nic zrobić! I bądź tu człowieku dobrym, okaż serce i poświęć się, poświęć swój drogocenny czas, zaryzykuj własnym długopisem dla takiego byleczego samcowatego ściery! Żenada!!!! – Profesóra była wyraźnie zażenowana taką nieuzasadnioną niewdzięcznością.

S: Bardzo proszę nie używać takich przymiotników wobec mnie! – na twarzy osobnika malowała się wściekłość, szowinizm, agresja, mizoginia, groźba mordy i hekatomby, piana toczyła się z pyska, groza niecności groźnie groziła!

Pielęgniarz 3 (P3): Ejże hola! Co to za hejt i brak szacunku dla Profesóry? Szacunku dla Profesóry!!!! – najspokojniej w świecie rzekł podwijając rękawy.

Sprzątacz Lewy (SL): Se uważaj, Óstawa jest na takich bandziorów! – stuknął przy tym znacząco mokrym mopem o posadzkę.

S: Przepraszam…. – bąknął niemal niesłyszalnie, ale nasza światła Redaktorkoloszka odczytała to z ruchu jego otworu gębowego.

P3: Głośniej!!!! Szacunku dla Profesóry!!!!

S: Przepraszam!

P3: NO….!

L4: Pacjent wie jak groźne są wykryte u pacjenta wady? Wie pacjent co może spowodować i czym grozić głęboka krótkowzroczność minus zero zero siedemdziesiąt pięć?

L1: A skrzywienie przegrody nosowej?

Lekarkinia 2 (L2): Płaskostopie!

Lekarkinia 3 (L3): Praworęczność!

L4: Koślawa pięta!

L2: Blizna na ramieniu!

L1: Przebyte, bardzo groźne zwichnięcie stawu skokowego, którego skutki do teraz widać w nieregulaminowym kroku!

L4: Krzywa górna lewa trojka!

L1: Nieprzyjęta szczepionka na raka macicy! Brak przeciwciał, to śmiertelne zagrożenie!

L3: Wielki pieprzyk na bebzonie, taki na pięć i pół milimetra!

L1: I jeszcze do tego arytmia! Choć to chyba najmniej groźne z tej całej gamy diagnoz….

P3: I ma złamany paznokieć!

Zapadła chwilowa cisza. Profesóra spojrzała się na pielęgniarza nie ukrywając przerażenia i rzekła po chwili:

PRO: Jak to….? Dlaczego nic o tym nie wiedzieliśmy?

P3: Bo menda obgryzł dziś rano!

PRO: Ależ to potworne! Wiecie koleżanki ile krzywd on mógł wyrządzić sobie i innym? Czy to coś zdaje sobie sprawę z czym my mamy do czynienia???? – chwalebna i szczera troska o całe wolne społeczeństwo, o cały nasz Kraj RadOści, o cały świat, o cały wszechświat malowała się na twarzy tej Bochaterki!

L2: Zdaje, dlatego zataił! – wytknęła przy tym osobnika oskarżająco palcem oskarżającym.

S: Ale…. – tutaj czujny P3 pogroził zapobiegawczo palcem, chroniąc tym samym cały personel.

SL: A, jeszcze on oddaje mocz na stojąco! – wtrącił.

PRO: Okropność! Proszę nawet tego na głos nie wspominać! To wszystko grozi niewyobrażalnym cierpieniem, obciążeniem społeczeństwa kosztami i umarciem w bulach! Czy któraś z nas chciałaby takiego losu dla bliźniego? Nie jesteśmy katolskimi okrutnicami, na pewno chcemy dobra dobra każdego podległego nam, bez względu kim, czy też czym jest!

L1-L4 chórem: Tak jest! Dobra dobra nasza wspólna sprawa! Nie dopuścimy do krzywdzenia i cierpienia! Nasze sumienia i Prawne Prawo nie pozwalają nam znosić widoku cierpiących!

PRO: Więc samcew już wie, że taki stan nie może trwać! Wie, że grozi mu niewyobrażalne umarcie w bulach! Medycyna nie może do tego dopuścić! Rozumie samcew, że została konsyliumowalnie podjęta decyzja o dobrowolnej eutanazyjeczce, za jego, samcewa zgodą oczywiście, bo my nigdy, przenigdy nic nikomu nie narzucamy i nigdy, przenigdy nic wbrew niczyjej woli!

L1-L4 zgodnym, głośnym chórem: Nigdy! Przenigdy! Wolnoźć Po Nat Fszysko!

Sprzątacze dla potwierdzenia mocy tej szczytnej deklaracji stuknęli przy tym znacząco mokrymi mopami o posadzkę. Dwa razy! Ky!

S cichutko: Ale ja nie chcę….

PRO: Przypominam o dobrowolnie wyrażonej zgodzie na przeprowadzenie ratującego zabiegu eutanazji! Chcemy samcewowi pomóc! Ba! To nasz nadrzędny obowiązek!

S: Ale ja nie podpisywałem, pokażcie mi tę zgodę, uniżenie poproszę. – rzekł powoli, spokojnie, tym razem pomny swej wrodzonej, samcewowej skłonności do agresji.

L3: uprzejmie wyjęła dokument z blaszanej teczki zamykanej na złotą kłódeczkę i niemal służalczo wywiesiła kartkę samcewowi przed oczami, aż ta zadrgała wyraziście z tego zbędnego nadmiaru uprzejmości.

S: Ale to nie mój podpis! To nie mój charakter pisma, niepodobne do mojego pisma! To nie moje! Nie macie mojej zgody! To jest nieważne!

P3: Spokój, bandyto! To kurturarny przybytek!

S: Przepraszam…. Nie możecie zatem nic zrobić bez mojej zgody, nie chcę eutanazji….

PRO: My zgodę mamy, reszta to nie nasz problem! Jak się samcewowi nie podoba, to samcew może pozwać nas do Obiektywnego Sądu Najobiektywniejszych Osądów. Jak samcew udowodni, że to nie jego podpis, to my się, oczywiście, wycofamy. Tak stanowi Prawne Prawo. Nic bez zgody, nic nikomu nie narzucać!

S: Dobrze, złożę sprawę do Sądu i ten na pewno przyzna mi rację.

PRO: Nie wątpię.

L1: Czyli wszystko uzgodnione, wyjaśnione, zapisuję na jutro na godzinę 6 minut 17.

S: Ale Sąd do jutra nie rozpatrzy…. Pomocy!

PRO: No my na pewno nie możemy pomóc, Obiektywny Sąd jest Nie Za Wisły, my nie możemy ingerować w jego działania.

S: To może chociaż przesuńmy termin?

L1: Panie! Co Pan se myśli? Że to tak hopsiupowo? Na zabiegi eutanazji mamy ogromne kolejki, niektórzy czekają po 2-3 dni! Pan ma szczęście, bo ktoś zrezygnował, nie możemy nikogo zawieźć! – nie powiedziała dokąd.

S: A jak ucieknę?

PRO: To trudno, my nigdy nic na siłę, nigdy wbrew woli, nikogo na siłę nie trzymamy wbrew woli.

Pielęgniarze chórem: Oczywiście!!!!

Sprzątacze dla potwierdzenia mocy tej szczytnej deklaracji stuknęli przy tym znacząco mokrymi mopami o posadzkę. Dwa razy! Ky! Ky!

PRO: Prawne Prawo przewiduje w takim wypadku wykorzystanie miejsca na tę uzdrawiającą usługę albo osobie, albo zwierzdziecku związanemu z pacjentem, a samcew ma syna, przynosił parę razy podejrzany kompocik, widzieliśmy wszyscy na poufnym zapisie, no i oczywiście absolutnie nic nie wiemy o waszych rozmowach o skitranej wbrew Prawnemu Prawu gotówce.

S: Oj…. – tu się opanował, bo czujni pielęgniarze zgodnie zakasali rękawy, tak profilaktycznie.

Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie. To kolejny spektakularny sukces pracownic naszego Szpitalla Ratowania Rzycia. Zabieg wykonano, przebiegł bez najmniejszych komplikacji, acz z niewielkim udziałem pielęgniarzy i sprzątaczy. Uzdrowionego pacjenta oczywiście natychmiast uznano za w pełni zdrowego i natychmiast wypuszczono wolno.

Wolnoźć Po Nat Fszysko!

Obowiązkiem naszym jest przypomnieć wszystkim wolnym, demokratycznym i słusznym Obywatelkoloszkom o obowiązku wypełniania swobód wolnościowych. Szczegółowe listy dostępnych Obywatelom wolności dostępne są w wolnym obiegu i gratis (za jedynie drobnymi mikropłatnościami) w dowolnym miejscu Cywilizacji (na naszym serwisie ogólnodostępnym także przede wszystkim)!


PARI (Press Agency of Rzetelna Information), 17 kwiecień 2025